Nie pszczoły stanowią tu problem, ale ludzie. Najgłupsze co można zrobić w takich sytuacjach (niszczyć ule, tępić pszczoły) robią właśnie ludzie bojący się stanąć twarzą w twarz z winowajcą, którym jest drugi człowiek. To tak jak trucie sąsiadowi psa, bo za głośno szczeka. Nasza cywilizacja zamiast postępować w rozwoju, cofa się. No, ale jak tu zmotywować się do rozwoju, kiedy to wymaga wysiłku, ciągłych poświęceń i edukacji.Hosta pisze:No zgadzam się. Ale problem który przytoczyłem powyżej jest autentyczny i dotyczy... także pszczelarza. Niestety jego sąsiad, grzebie dość często przy ulach w tych samych godzinach na działce co inni. Normalnie to pszczółki byłyby no, może zauważalne, ale w tej sytuacji gdy ktoś zagląda im do ula, przekłada ramki itp. to są bardzo rozdrażnione.
Mam w rodzinie kilka osób, które uciekają w popłochu na widok każdego większego bzyka. Rozumiem też strach, bo sama czuję silną niechęć z kolei do robali. Ilekroć popracuję w ogródku, wieczorem nie mogę zasnąć, bo po zamknięciu oczu widzę robale. Dodam, że nie mam żadnego racjonalnego powodu aby się ich bać. Po prostu tak mam. Cóż, głupi przychodzimy na świat i głupi odchodzimy. Warto byłoby jednak, w między czasie, popracować nad osobowością i emocjami.
Ale to tak na marginesie. News'ów ze świata pszczół nie mam, bo mało pszczółek mnie odwiedza. Te, które widuję są bardzo otępiałe, a wiele znajduję martwych. Nie wiem czym jest to spowodowane. Smutny to widok.