Tam dom mój, gdzie doniczki moje
-
- 200p
- Posty: 322
- Od: 8 sty 2011, o 17:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Łódzkie
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Pięknie piszesz może weź zacznij pisać jakąś książkę bo dar masz wielki i miło i lekko się czyta.
- Black Rose
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2882
- Od: 5 cze 2017, o 15:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Rozalka_74, to samo pomyślałam
Pozdrawiam, Urszula. * Wady i zalety to często jedno i to samo, tylko z różnych punktów widzenia.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
Działka Black Rose - mój sposób na walkę z depresją - cz. 2,
Moje nadwyżki - zapraszam.
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Dziekuje, dziekuje!
W dzieciństwie, widzac spadajaca gwiazde, zażyczyłam sobie ciekawego życia... Radon był już odkryty, Kilimandżaro zdobyte, na pocieche dostałam różowe okulary No i opisuje co przez nie widze
W dzieciństwie, widzac spadajaca gwiazde, zażyczyłam sobie ciekawego życia... Radon był już odkryty, Kilimandżaro zdobyte, na pocieche dostałam różowe okulary No i opisuje co przez nie widze
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Bez zdjęć, ale muszę się pochwalić Prawie ukorzeniłam hibiskusa! Nie mam pojęcia co to za kolor, bo to znajda Młodszej. Zupełnie zapomniałam, że Młodsza znalazła kilka kawałków gałązek, dwie trzykrotki i dwa kawałki grubosza, i cały ten majdan stał w hotelu w kubeczku z wodą, a potem został zabrany do domu, i zapomniany Dzisiaj robiłam porządki w kwiatach, i wyciągnęłam szklankę, a tam niespodzianka: nędzny kawlalek hibiskusa ma już zalążki korzonków i ma szansę się przyjąć Dwie malutkie gałązki fikusa benjamina też (te akurat wiem skąd pochodzą, widziałam gdzie strzygli), zdechło kilka mi nieznanych i kilka fikusów, grubosz się trzyma, trzykrotki też, chociaż korzonków jeszcze nie mają, i jedną gałązka czegoś stoi ze wszystkimi liśćmi, ale nie ma śladu korzeni (muszę cyknąć fotkę jak będzie jasno i do identyfikacji pójdzie). Próbuję ukorzenić jednego hibiskusa w ziemi, aż mam ochotę go wyciągnąć i do wody wsadzić
Hibiskus udomowiony właśnie znów pokazał, że on nie jest tropikalny, ale polarny. Kiedy wróciliśmy z wakacji miał pąka, i tak sobie tego pąka trzymał bez zmian aż do przedwczoraj. Wczoraj Książę Małżonek smażył kiełbaski, a jak Książę Małżonek coś smaży lub piecze, to zawsze na węgiel, i trzeba wietrzyć. Zanim się połapałam co się dzieje, to hibiskus stał w lodowatym przeciągu (stoi przy drzwiach balkonowych, które Książę Małżonek otworzył na całą szerokość) przez ponad godzinę... Wczoraj pączek urósł o 50%, a dziś się rozwinął! Kto by wymyślił taki sposób na kwitnienie hibiskusów? Niestety, much nie mamy, a i moli jakby mniej, więc nasion chyba nie będzie
Hibiskus udomowiony właśnie znów pokazał, że on nie jest tropikalny, ale polarny. Kiedy wróciliśmy z wakacji miał pąka, i tak sobie tego pąka trzymał bez zmian aż do przedwczoraj. Wczoraj Książę Małżonek smażył kiełbaski, a jak Książę Małżonek coś smaży lub piecze, to zawsze na węgiel, i trzeba wietrzyć. Zanim się połapałam co się dzieje, to hibiskus stał w lodowatym przeciągu (stoi przy drzwiach balkonowych, które Książę Małżonek otworzył na całą szerokość) przez ponad godzinę... Wczoraj pączek urósł o 50%, a dziś się rozwinął! Kto by wymyślił taki sposób na kwitnienie hibiskusów? Niestety, much nie mamy, a i moli jakby mniej, więc nasion chyba nie będzie
- Blueberry
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6660
- Od: 7 kwie 2013, o 22:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: woj.dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
To faktycznie nietypowe, raczej bym się spodziewała że pączek spadnie ale to są humorzaste rośliny, nigdy nie wiadomo, co im dogodzi
?Nadzieja to jest kwiat, który zakwita i rośnie gdy inni go podlewają.? Charles Martin
Truskawkowa działka cz.3 Zielona ferajna cz.4
Pozdrawiam, Natalia
Truskawkowa działka cz.3 Zielona ferajna cz.4
Pozdrawiam, Natalia
- hen_s
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 20161
- Od: 16 paź 2010, o 15:24
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraśnik
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Hibiskusy co wiem z wieloletnich z nimi doświadczeń - różnych doświadczeń! - to bardzo kapryśne rośliny.
To że Ci tak obecnie z nimi "idzie" zasługuje na podziw ale... Żadna passa nie trwa wiecznie i mimo wszystko uważał bym na nie.
Wielu sukcesów życzę, wątek śledzę z należytą uwagą.
To że Ci tak obecnie z nimi "idzie" zasługuje na podziw ale... Żadna passa nie trwa wiecznie i mimo wszystko uważał bym na nie.
Wielu sukcesów życzę, wątek śledzę z należytą uwagą.
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Ja tam nie wiem, Henryku, czy mi z nimi aż tak dobrze idzie... Zachowanie Hibiscus Polaris urąga całej rodzinie, kuzyn zliofilizował jeden pęd, przypadkowa gałązka wstawiona do wody dalej pracuje nad korzeniami, ale oprócz nich mam jeszcze dwa hibscusowe projekty, o których nie wspominałam, żeby nie zapeszyć Otóż w czasie wakacji poznałam pewnego miłego tubylca, który też lubi hibiskusy. Dostałam od niego jednego ukorzenionego z żółtymi kwiatami (pełnymi, wg jego słów), oraz dwie gałązki - jedną z pąkami pełnego żółtego, a druga z cudnie lososiowo-pomarańczowym pełnym kwiatem. Ukorzeniony był prezentem, a gałązki dla ozdoby mi ułamał, ale zabrałam do domu wszystko No i niestety: ukorzeniony zrzucił większość liści, teraz stoi bardzo łysy, w zimnym kraju, i zastanawia się czy zejść, czy może jednak da się tu żyć Mniejsza gałązka postała w ziemi, ale zaczęła po niej pełzać pleśń, więc wyjęłam (bez śladu korzeni) i wsadziłam do wody, zobaczymy czy coś z tego będzie. Większa gałązka stoi wazonie-szklarni, póki co w ziemi, ale też pozrzucała co mogła (pąki i kwiaty to ja im usunęłam, ale za dużo liści zostawiłam i widzez że moje niezdecydowanie to może być niewybaczalny błąd) i niebardzo rokuje nadzieję. Większa mogę jeszcze pociąć na mniejsze (bo ma rozgałęzienia) i wsadzić do wody, gdyby koniec w ziemi zaczął gnić. Grudzień to najgorszy miesiąc, dni już od dawna krótkie, zrobiły się prawie niewidoczne (szczególnie w pochmurne dni, kiedy światło z zewnątrz dociera do szyb ostatkiem sił, a przeniknąć już nie daje rady), i rośliny zostały pozbawione życiodajnej energii. Kupiłam im żarówkę i zaczęłam doświetlać, może to coś da (malutka sanserwia cylindryczna rośnie jak na drożdżach, po innych nie widać czy wogole zauważyły że im dzień próbuję zrobić). Bardzo bym chciała utrzymać tego podarowanego i gałązki, ale pewnie będą "pierwsze koty za płoty"... Swoją droga: jaka jest geneza tego powiedzenia? Ktoś rozmnażał koty rasowe, pierwszy miot mu nie wyszedł i zostały wyekspediowane z podwórka?
W takzwanym międzyczasie przesadziłam swoją starszą sanserwie (na doniczce miała napis Superba, ale tego jest tyle gatunków, że głową boli, i chwilowo nie będę ustalać nazwiska rodowego). Przesadziłam ją nieplanowo, bo właściwie chciałam tylko od niej osłonkę pożyczyć, ale ledwo ją z tej osłonki wyciągnęłam! Po wyciągnięciu okazało się, że sanserwia wypuściła pęd boczny, oczywiście nie tam gdzie miała miejsce w ramach doniczki, tylko tam gdzie tego miejsca wcale nie było, więc młody pęd próbował co łatwiej przepchnąć: ściankę doniczki, czy rodzicielkę Ściankę plastikowej doniczki udało mu się wygiąć, ale ceramiczna osłonką postawiła większy opór. Teraz rośnie w szerokiej płytkiej misie, ciekawe jak się jej tam spodoba. Właściwe to miałam przesadzać te nowa cylindryczną, ale ona póki co rośnie w wyznaczonych granicach, i w nagrodę za cierpliowsc dostanie wermikulit (jak przesadzałam starszą, to jeszcze nie miałam, więc tylko trochę keramzytu poszło na dno).
Ostatni tydzień miałam tak zapchany, że zieleniec musiał sobie w zasadzie radzić sam. Zebrałam większość pod tą lampą, co to im kupiłam, i tak sobie stoją w tłoku. Dziś do nich zajrzałam, trupów nie widać (no poza hibkami, które do najżywszych nie należą, ale póki co nekrologu im nie piszę), chyba się nawet polubiły i pewnie mnie obgadują Starsze opowiadają nowym jak umiejętnie gospodarować wodą, żeby nie utonąć ani nie przeschnąć, te bardziej wytrzymałe na słońce starają się wyciągnąć liście bliżej okna, a cienioluby zaglądają w głąb pokoju, w poszukiwaniu spokojniejszej miejscówki, no i wszyscy się pewnie zastanawiają, za co się trafia do separatki pod szkło A ja się zastanawiam, jak je towarzystwo mam teraz podlewać, bo stoją jedni na drugich i sama sobie utrudniłam do nich dostęp (pewnie będę musiała te wieżę do podlewania rozebrać, żeby się dobrać do tych, co stoją na dole)
W takzwanym międzyczasie przesadziłam swoją starszą sanserwie (na doniczce miała napis Superba, ale tego jest tyle gatunków, że głową boli, i chwilowo nie będę ustalać nazwiska rodowego). Przesadziłam ją nieplanowo, bo właściwie chciałam tylko od niej osłonkę pożyczyć, ale ledwo ją z tej osłonki wyciągnęłam! Po wyciągnięciu okazało się, że sanserwia wypuściła pęd boczny, oczywiście nie tam gdzie miała miejsce w ramach doniczki, tylko tam gdzie tego miejsca wcale nie było, więc młody pęd próbował co łatwiej przepchnąć: ściankę doniczki, czy rodzicielkę Ściankę plastikowej doniczki udało mu się wygiąć, ale ceramiczna osłonką postawiła większy opór. Teraz rośnie w szerokiej płytkiej misie, ciekawe jak się jej tam spodoba. Właściwe to miałam przesadzać te nowa cylindryczną, ale ona póki co rośnie w wyznaczonych granicach, i w nagrodę za cierpliowsc dostanie wermikulit (jak przesadzałam starszą, to jeszcze nie miałam, więc tylko trochę keramzytu poszło na dno).
Ostatni tydzień miałam tak zapchany, że zieleniec musiał sobie w zasadzie radzić sam. Zebrałam większość pod tą lampą, co to im kupiłam, i tak sobie stoją w tłoku. Dziś do nich zajrzałam, trupów nie widać (no poza hibkami, które do najżywszych nie należą, ale póki co nekrologu im nie piszę), chyba się nawet polubiły i pewnie mnie obgadują Starsze opowiadają nowym jak umiejętnie gospodarować wodą, żeby nie utonąć ani nie przeschnąć, te bardziej wytrzymałe na słońce starają się wyciągnąć liście bliżej okna, a cienioluby zaglądają w głąb pokoju, w poszukiwaniu spokojniejszej miejscówki, no i wszyscy się pewnie zastanawiają, za co się trafia do separatki pod szkło A ja się zastanawiam, jak je towarzystwo mam teraz podlewać, bo stoją jedni na drugich i sama sobie utrudniłam do nich dostęp (pewnie będę musiała te wieżę do podlewania rozebrać, żeby się dobrać do tych, co stoją na dole)
- hen_s
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 20161
- Od: 16 paź 2010, o 15:24
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraśnik
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Niestety nie mam dużego doświadczenia w hodowli hibiskusów stąd niewiele mogę pomóc. Ot, tyle co ja sam zmarnowałem sadzonek chciałbym mieć teraz na parapecie...
Dlatego Twoje z nimi przejścia czytam z zainteresowaniem i liczę na szczęśliwy koniec owych historii - za co trzymam kciuki.
Niestety obecnie jest zły czas na ukorzenianie wszystkich roślin, co wiem na pewno. Dlatego odrobinę drżę o Twoich ulubieńców. Chciałbym je bowiem zobaczyć duże, kwitnące i w pełnej krasie...
Dlatego Twoje z nimi przejścia czytam z zainteresowaniem i liczę na szczęśliwy koniec owych historii - za co trzymam kciuki.
Niestety obecnie jest zły czas na ukorzenianie wszystkich roślin, co wiem na pewno. Dlatego odrobinę drżę o Twoich ulubieńców. Chciałbym je bowiem zobaczyć duże, kwitnące i w pełnej krasie...
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Jak się nie uda, to będę mądrzejsza na przyszłość: nie rozczulać się, tylko urywać listki i zostawić góra dwa. No i wbrew poradom z forum, to lepiej się ukorzeniła sadzonka zielona, a nie zdrewniałe, chyba że przypadek...
Przy okazji zapytam: te kaktusy (sukulenty?) co to je w zimnie trzymam (już koło miesiąca siedzą w remontowanej sypialni, ale niedługo przyjdą panowie elektrycy, podłączą tam prąd i się chłodek skończy), to wciąż mają stać bez podlewania? One dostały trochę wody zanim je tam wysłałam, jak ktoś im otworzył drzwi, to miały cieplejsze dni (ale max 18C, przy oknie to może nawet poniżej 16C), a jak postały za zamkniętymi drzwiami, to chłodniej, wszystkie wyglądają dokładnie tak jak w dniu zakupu. Uziemiony aloes też wygląda tak jak wyglądał dwa miesiące temu, co w moim wykonaniu jest już sukcesem, ale oczami fachowca może niekoniecznie...
Za tydzień przyjeżdża na weekend Młoda, w pokoju zrobi saunę, więc mam takie pytanie: zakończyć sucholubom zimowanie i zabrać je na stałe na cieplejszą miejscówkę, czy dać je na te dwa dni do pralni, gdzie będzie stosunkowo najchłodniej z całego domu (ale pewnie nie mniej niż 18, bo to i suszarnia, a Młoda będzie prała kilka godzin na okrągło i podniesie wilgotność i temp. pomieszczenia). Po weekendzie (a dokładniej to po 24h) Młoda się ewakuuje z domu i sucholuby mogłyby się cieszyć zimą aż do jej przyjazdu na święta.
Przy okazji zapytam: te kaktusy (sukulenty?) co to je w zimnie trzymam (już koło miesiąca siedzą w remontowanej sypialni, ale niedługo przyjdą panowie elektrycy, podłączą tam prąd i się chłodek skończy), to wciąż mają stać bez podlewania? One dostały trochę wody zanim je tam wysłałam, jak ktoś im otworzył drzwi, to miały cieplejsze dni (ale max 18C, przy oknie to może nawet poniżej 16C), a jak postały za zamkniętymi drzwiami, to chłodniej, wszystkie wyglądają dokładnie tak jak w dniu zakupu. Uziemiony aloes też wygląda tak jak wyglądał dwa miesiące temu, co w moim wykonaniu jest już sukcesem, ale oczami fachowca może niekoniecznie...
Za tydzień przyjeżdża na weekend Młoda, w pokoju zrobi saunę, więc mam takie pytanie: zakończyć sucholubom zimowanie i zabrać je na stałe na cieplejszą miejscówkę, czy dać je na te dwa dni do pralni, gdzie będzie stosunkowo najchłodniej z całego domu (ale pewnie nie mniej niż 18, bo to i suszarnia, a Młoda będzie prała kilka godzin na okrągło i podniesie wilgotność i temp. pomieszczenia). Po weekendzie (a dokładniej to po 24h) Młoda się ewakuuje z domu i sucholuby mogłyby się cieszyć zimą aż do jej przyjazdu na święta.
- hen_s
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 20161
- Od: 16 paź 2010, o 15:24
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraśnik
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Nie wiem jakie dokładnie kaktusy hodujesz jednak prócz ewidentnie ciepłolubnych jak np. melocactus czy discocactus pozostałe zimujemy całkowicie sucho od końca sezonu (najpóźniej początek października) do początku sezonu wegetacyjnego (początek marca lub później zależnie od pogody).
W tym czasie ich nie podlewamy i staramy się zapewnić temperaturę 8-12 stopni, 14cie najwięcej. Wilgotność powietrza również ograniczamy bo rośliny będą dalej rosnąć co przy braku słońca i światła doprowadzi do ich deformacji a nawet śmierci!
Co innego sukulenty (haworcje, aleosy) - te lekko okresowo (raz na 1-1,5 miesiąca) podlewamy odrobiną wody i zapewniamy temperaturę 12-16 stopni.
W tym czasie ich nie podlewamy i staramy się zapewnić temperaturę 8-12 stopni, 14cie najwięcej. Wilgotność powietrza również ograniczamy bo rośliny będą dalej rosnąć co przy braku słońca i światła doprowadzi do ich deformacji a nawet śmierci!
Co innego sukulenty (haworcje, aleosy) - te lekko okresowo (raz na 1-1,5 miesiąca) podlewamy odrobiną wody i zapewniamy temperaturę 12-16 stopni.
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Na całe szczęście los postawił na mojej drodze haworcje i aloesa, a nie kaktusy Od przeczytania Twojego wątku wciąż myślę, jak by tu urządzić w domu szklarnię z odmiennym rezultatem, ale wciąż bez efektów Młoda, czyli Latorośl Starsza, w tym roku pojechała do szkoły poza rodzinną wieś, ale nie wie jescze co zrobi w przyszłym roku i jak często w związku z tym będzie bywać w domu. Jak zadko, to jej pokój można trzymać nieogrzewany, jak częściej, to nie ma sensu, bo rośliny będą się wciąż wybudzać na zimowisku, i padną. Może po prostu przyznać, że nie każdy może mieć kaktusy, tak jak nie każdy może mieć psa? Na kaktusowym polu odpadam w kategoriach podlewanie i zimowisko, a to dopiero początek, ile jeszcze o nich nie wiem, a mogłabym zepsuć?
P.S. Wspomniana pralnia ma malutkie okienko, w dodatku umieszczone pod balkonem, więc dochodzi tam mało światła dziennego (słońce chyba nigdy) i to trzeci, po temperaturze i wilgotności wewnątrz, powód dla jakiego nie nadaje się na długofalowe zimowisko.
P.S. Wspomniana pralnia ma malutkie okienko, w dodatku umieszczone pod balkonem, więc dochodzi tam mało światła dziennego (słońce chyba nigdy) i to trzeci, po temperaturze i wilgotności wewnątrz, powód dla jakiego nie nadaje się na długofalowe zimowisko.
- hen_s
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 20161
- Od: 16 paź 2010, o 15:24
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraśnik
Re: Tam dom mój, gdzie doniczki moje
Myśl - wydajesz się być z tych co to potrafią robić.
Jak pomyślisz to nie tylko kilka kaktusów mieć będziesz a całą kolekcję. Naprawdę warto!
Ja mam psa (dużego) i kilka setek dorosłych (o małych nie wspominając) kaktusów. Czyli można tylko chcieć trzeba...
Jak pomyślisz to nie tylko kilka kaktusów mieć będziesz a całą kolekcję. Naprawdę warto!
Może po prostu przyznać, że nie każdy może mieć kaktusy, tak jak nie każdy może mieć psa?
Ja mam psa (dużego) i kilka setek dorosłych (o małych nie wspominając) kaktusów. Czyli można tylko chcieć trzeba...