O przestrzeniach, ogrodach i skałach bardzo poważnie.....!!!
O przestrzeniach, ogrodach i skałach bardzo poważnie.....!!!
O przestrzeniach i ogrodach.
Obserwuję prace różnych ogrodników. Prawie wszędzie widzę ten sam zasadniczy błąd. Niezrozumienie tego czym jest przestrzeń, a zwłaszcza przestrzeń w ogrodzie. A właściwie czym jest ogród w ogóle. Rabaty, grządki, alejki, czasem jakiś trejaż lub pergola, jeszcze czasem jakieś schodki lub murki albo płotek. Uwaga ogrodnika koncentruje się głównie na gatunkach roślin. Wszystko to razem, niestety, przypomina jakieś botaniczne muzeum, gdzie powystawiono na pokaz różne, mniej lub bardziej, egzotyczne gatunki. Chodzisz i oglądasz: tu rododendron, tu złotokap, a tu wisteria, a tu clematis... No i co z tego?
Tymczasem człowiek ucieka do ogrodu gdyż..... Właśnie. „Ucieka”. Ucieka, gdyż pragnie odciąć się od stresów, problemów i kłopotów. Chciałby „przejść przez szklane lustro” do innego świata i pobyć tam przez jakiś czas - czy to marząc w wygodnym fotelu, czy to spacerując – poddawać się temu co czuje, co widzi, co słyszy.
Pytam więc: czy te rabaty i klomby to jest TO COŚ...? Czy to jest ta "wirtualność" wymyślonej (zaprojektowanej) przestrzeni ogrodu....? Czy to jest ten INNY ŚWIAT - pozwalający odreagować stresy i trudy codzienności.....? Gdzie tu się można zaszyć, uciec od rzeczywistości, oddać marzeniom lub medytacji.....?
Bo taki jest właśnie – w moim przekonaniu - sens i cel istnienia ogrodu.
W projekcie ogrodu chodzi o uchwycenie pewnej szczególnej atmosfery, płynącej przede wszystkim z UKSZTAŁTOWANIA PRZESTRZENI. W skrajnym przypadku, można to uzyskać nawet bez jednej rośliny. Takie specyficzne, niezwykłe przestrzenie istnieją w naturze. I ludzie tam uciekają, wyjeżdżają lub chodzą aby je zwiedzić, albo po prostu tam pobyć. Jeśli dobrze się nad tym zastanowimy, pomoże nam to zrozumieć czym jest „ogród” w istocie.
Oto odosobnione, pogrążone w ciszy jaskinie. Nie ma tam roślin A jednak ludzie tam chodzą, siadają i wsłuchują się w kapiącą wodę, podziwiają piękno rozległych komnat, kontemplują potęgę przestrzni.
Jeśli kogoś to nie przekonuje, niechaj się zastanowi dlaczego ludzie chodzą w wysokie Tatry. Tam również prawie wcale nie ma roślin. Lecz jest OGRÓD. Niezwykła przestrzeń. Gra świateł, kolorów, planów, teatr efektów akustycznych, symfonia dotykowych wrażeń. Wilgoć i słońce. Szorstkość i gładź. Wirtualność a może raczej teatralność przestrzeni. I odcięcie od świata. Co to jest? To jest właśnie OGRÓD.
Ogród zaprojektowany przez człowieka jest TWOREM SZTUCZNYM. Chce się powiedzieć „wirtualnym”. Wymyślonym. I choć większość ogrodników protestuje twierdząc, że to natura, ja z uparciem powtórzę, że ogród jest tworem sztucznym. Ze sztucznie „wstawionymi” roślinami, niejednokrotnie zupełnie obcymi dla danego środowiska gatunkami, ze sztucznym stawem czyli oczkiem, i sztucznymi kolorowymi rybami, które same nie przetrwają zimy. Ze sztucznymi ścieżkami, sztucznym nawadnianiem, nawożeniem, napowietrzaniem ze sztuczną ochroną przeciw szkodnikom a nawet ze sztucznymi dziuplami dla ptaków.
Ogród to przede wszystkim GRA PRZESTRZENI. Zaprojektować ogród – znaczy zaprojektować przestrzeń. Zaprojektować scenariusz jej penetrowania. Zaprojektować rozkład napięć emocjonalnych – mrocznych i ponurych. Wesołych i rozświetlonych. Zaskakujących momentów, i miejsc gdzie trzeba podjąć decyzję – którą ścieżkę wybrać. Ciasnych klaustrofobicznych przejść i otwartych szerokich łąk, wglądów we wnętrza ogrodowe i miejc gdzie trzeba się wspiąć. A także takich, do których trzeba zejść, albo do których można zajrzeć. Intymnych schowków gdzie na ławeczce olśni cię przeczytany wiersz i otwartej perspektywy alei, którą powoli zbliża się kochanek. Dolinki gdzie słodko szemrze ruczaj i skalnej ściany, która echem odbija śmiech dziecka biegającego po łące.
OTO JEST OGRÓD.
Dopiero teraz możemy pomyśleć o roślinach. Lecz informacje o tym, to już można znaleźć wszędzie.
www.........
Usunąłem link : patrz rozdział II, § 2, punkty d) i e) - Regulaminu Forum.
Paweł Woynowski,
Moderator
Obserwuję prace różnych ogrodników. Prawie wszędzie widzę ten sam zasadniczy błąd. Niezrozumienie tego czym jest przestrzeń, a zwłaszcza przestrzeń w ogrodzie. A właściwie czym jest ogród w ogóle. Rabaty, grządki, alejki, czasem jakiś trejaż lub pergola, jeszcze czasem jakieś schodki lub murki albo płotek. Uwaga ogrodnika koncentruje się głównie na gatunkach roślin. Wszystko to razem, niestety, przypomina jakieś botaniczne muzeum, gdzie powystawiono na pokaz różne, mniej lub bardziej, egzotyczne gatunki. Chodzisz i oglądasz: tu rododendron, tu złotokap, a tu wisteria, a tu clematis... No i co z tego?
Tymczasem człowiek ucieka do ogrodu gdyż..... Właśnie. „Ucieka”. Ucieka, gdyż pragnie odciąć się od stresów, problemów i kłopotów. Chciałby „przejść przez szklane lustro” do innego świata i pobyć tam przez jakiś czas - czy to marząc w wygodnym fotelu, czy to spacerując – poddawać się temu co czuje, co widzi, co słyszy.
Pytam więc: czy te rabaty i klomby to jest TO COŚ...? Czy to jest ta "wirtualność" wymyślonej (zaprojektowanej) przestrzeni ogrodu....? Czy to jest ten INNY ŚWIAT - pozwalający odreagować stresy i trudy codzienności.....? Gdzie tu się można zaszyć, uciec od rzeczywistości, oddać marzeniom lub medytacji.....?
Bo taki jest właśnie – w moim przekonaniu - sens i cel istnienia ogrodu.
W projekcie ogrodu chodzi o uchwycenie pewnej szczególnej atmosfery, płynącej przede wszystkim z UKSZTAŁTOWANIA PRZESTRZENI. W skrajnym przypadku, można to uzyskać nawet bez jednej rośliny. Takie specyficzne, niezwykłe przestrzenie istnieją w naturze. I ludzie tam uciekają, wyjeżdżają lub chodzą aby je zwiedzić, albo po prostu tam pobyć. Jeśli dobrze się nad tym zastanowimy, pomoże nam to zrozumieć czym jest „ogród” w istocie.
Oto odosobnione, pogrążone w ciszy jaskinie. Nie ma tam roślin A jednak ludzie tam chodzą, siadają i wsłuchują się w kapiącą wodę, podziwiają piękno rozległych komnat, kontemplują potęgę przestrzni.
Jeśli kogoś to nie przekonuje, niechaj się zastanowi dlaczego ludzie chodzą w wysokie Tatry. Tam również prawie wcale nie ma roślin. Lecz jest OGRÓD. Niezwykła przestrzeń. Gra świateł, kolorów, planów, teatr efektów akustycznych, symfonia dotykowych wrażeń. Wilgoć i słońce. Szorstkość i gładź. Wirtualność a może raczej teatralność przestrzeni. I odcięcie od świata. Co to jest? To jest właśnie OGRÓD.
Ogród zaprojektowany przez człowieka jest TWOREM SZTUCZNYM. Chce się powiedzieć „wirtualnym”. Wymyślonym. I choć większość ogrodników protestuje twierdząc, że to natura, ja z uparciem powtórzę, że ogród jest tworem sztucznym. Ze sztucznie „wstawionymi” roślinami, niejednokrotnie zupełnie obcymi dla danego środowiska gatunkami, ze sztucznym stawem czyli oczkiem, i sztucznymi kolorowymi rybami, które same nie przetrwają zimy. Ze sztucznymi ścieżkami, sztucznym nawadnianiem, nawożeniem, napowietrzaniem ze sztuczną ochroną przeciw szkodnikom a nawet ze sztucznymi dziuplami dla ptaków.
Ogród to przede wszystkim GRA PRZESTRZENI. Zaprojektować ogród – znaczy zaprojektować przestrzeń. Zaprojektować scenariusz jej penetrowania. Zaprojektować rozkład napięć emocjonalnych – mrocznych i ponurych. Wesołych i rozświetlonych. Zaskakujących momentów, i miejsc gdzie trzeba podjąć decyzję – którą ścieżkę wybrać. Ciasnych klaustrofobicznych przejść i otwartych szerokich łąk, wglądów we wnętrza ogrodowe i miejc gdzie trzeba się wspiąć. A także takich, do których trzeba zejść, albo do których można zajrzeć. Intymnych schowków gdzie na ławeczce olśni cię przeczytany wiersz i otwartej perspektywy alei, którą powoli zbliża się kochanek. Dolinki gdzie słodko szemrze ruczaj i skalnej ściany, która echem odbija śmiech dziecka biegającego po łące.
OTO JEST OGRÓD.
Dopiero teraz możemy pomyśleć o roślinach. Lecz informacje o tym, to już można znaleźć wszędzie.
www.........
Usunąłem link : patrz rozdział II, § 2, punkty d) i e) - Regulaminu Forum.
Paweł Woynowski,
Moderator
JC
Bardzo mi się podoba to co napisałeś.Trudno dziś znaleźć piękny ogród, bez natłoku sztucznie ukształtowanych roślin i przestrzeni, z roślinami, które wygladają jakby rosły tu od zawsze i tak jakby od 'niechcenia'.Bardzo trudno stworzyć taki ogród.Komercja i tu wkroczyła wielkimi krokami, mamy swego rodzaju 'modę na ogrody', który najlepiej gdyby powstał w ciągu miesiąca.Nie zważa się na to, że wokół domu pola z nawłocią i sadzi za płotem hortensje, pienne róże i stożkowe 'iglaki'. Robi się skalniak gdy nie ma odpowiednio ukształtowanego terenu, który by go 'usprawiedliwiał', bo sąsiad też ma, oczko wodne, bo to jak 'kolejny znaczek do kolekcji', inni mają i nie zważa na to, że ono czasem w ogóle nie pasuje do miejsca gdzie zostało zrobione.Pergola stoi na środku jak bramka na boisku, bez żadnego 'uzasadnienia' przestrzennego.Myślę, że nie da się zaprojektować żadnego ogrodu na papierze nie przebywając w miejscu jego założenia jakiś czas, bez 'wyczucia' miejsca o różnych porach roku.Kiedy widzę rabaty okolone 'szlaczkami' z kostki granitowej, przypominają mi sie lata siedemdziesiąte i klomby na środku trawnika z plastikowych butelek po oleju odwróconych do góry dnem w kolorze zielonym, żółtym i niebieskim.Teraz to jest to samo tylko w wersji 'szlachetniejszej' i dla odmiany nie regularne okrągłe klomby, tylko cudacznie pofalowane, które to pofalowanie niczym nie jest uzasadnione.Nie wiem dlaczego trwa taki stan rzeczy, przecież w dobie internetu i podróży po świecie jest dostęp do dobrych wzorów, masa książek i czasopism.Czy naprawdę oczko wodne i skalniak muszą być w każdym ogrodzie?
-
- Przyjaciel Forum - Ś.P.
- Posty: 1550
- Od: 24 sty 2007, o 11:59
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
skałorób, zgadzam się ze wszystkim, co napisałeś, jednak z istotnymi zastrzeżeniami.
Zgadzam się z opisem ogrodu naturalistycznego, jaki przedstawiłeś, lecz nie mogę się zgodzić z Twoim podejściem do tego tematu.
"Szukacie drzazgi w czyimś oku, a we własnym belki nie widzicie".
Krytykujesz ogrody innych, widząc w nich, zresztą słusznie, całą sztuczność takiego ogrodu. A co proponujesz w zamian, zapełnienie ogrodu betonem.
Jak to się ma, do Twego podejścia do "Gra świateł, kolorów, planów, teatr efektów akustycznych, symfonia dotykowych wrażeń. Wilgoć i słońce. Szorstkość i gładź", czy "Takie specyficzne, niezwykłe przestrzenie istnieją w naturze". Czyżby w naturze dominował beton, w postaci sztucznych skał, co z tego, że te "skały są nie do odróżnienia od prawdziwych dla człowieka niebędącego specjalistą" (domyślasz się, skąd ten cytat). Mnie one przypominają dekoracje z planu filmowego, tyle tylko, że trochę solidniejsze, nie zawalą się jak się o nie oprę. Osobiście fatalnie czuję się, w ogrodzie wypełnionym betonem.
Piszesz "Wirtualność a może raczej teatralność przestrzeni. I odcięcie od świata. Co to jest? To jest właśnie OGRÓD." Moim zdaniem, to nie jest ogród, a atrapa ogrodu, rzeczywiście to teatr ze swoją betonową scenografią, a nie teatr jaki tworzy nam natura, w naszych choćby najmniejszych ogrodach, stworzonych z naturalnych elementów. Bo te elementy "żyją". Naturalny kamień ma duszę, beton nie.
Na betonie, rośliny rosną, jeśli w ogóle będą chciały rosnąć, przez cały okres swego życia, w niezmiennych warunkach, stworzonych im przez człowieka. Na kamieniu rośliny same wybierają sobie miejsce, gdzie mogą rosnąć, w zależności od warunków fizykochemicznych podłoża (kamienia) (takich jak pH, skład chemiczny, itp), a to różnicuje je pod względem gatunkowym. Z czasem jedne wypadną, a na ich miejsce wejdą inne, i o to właśnie nam chodzi, to właśnie jest naturalistyczny ogród skalny, jak najmniejsza ingerencja z naszej strony, natura sobie poradzi. Nawet jak rośliny, czy zmienne warunki atmosferyczne, spowodują popękanie kamienia, w naturalistycznym ogrodzie, to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie, dodaje uroku. Jeśli pęknie beton, pod wpływam tych warunków, to bierzemy przysłowiową kielnię i łatamy ubytek, i "skała" wygląda jak nowa, jeśli oczywiście jest jeszcze co łatać. "Skała" z betonu, wybudowana na naturalnym podłożu, mimo zbrojenia, po kilkunastu latach, kapituluje pod wpływem mrozu, wody, i korzeni roślin, bardzo często ulega ruchom podłoża, co skutkuje uszkodzeniem "skały". Wtedy bierzemy przysłowiową kielnię i ...
Inną sprawą, jest Twoje podejście do projektowania takich ogrodów. Niby jak sobie wyobrażasz ogród z kilkumetrowej wielkości skałami, na mazowieckich i nie tylko, równinach. Mnie uczono, że dobrze zaprojektowany ogród powinien wtapiać się w jego otoczenie, ma być jego przedłużeniem, kontynuacją. Nie potrafię sobie w żaden sposób wyobrazić ogrodu wykonanego w Twojej technologi, w ogródkach istniejących przy zabudowie szeregowej, czy w ogrodach znajdujących się, przy koloniach domków jednorodzinnych lub na działkach rekreacyjnych. A właśnie, w takich miejscach, znajduje się ok. 80% naszych polskich ogrodów. Reszta, to ogrody przy domach wolno stojących, w małych miastach i wioskach, i tu z reguły powierzchnie pod ogród są większe. I w takich ogrodach, szczególnie położonych w terenach górzystych, można było by, pokusić się o realizację Twojej idei. Pod warunkiem, że nie będzie się taki ogród "gryzł" z tym co znajduje się, wokół niego. W większości przypadków są to: z jednej strony dom, z drugiej i trzeciej strony płoty sąsiadów, i jak się ma w miarę dobrą lokalizację, to z czwartej strony, widać w tle ...pola uprawne,.... pola uprawne,..... pola uprawne..., i gdzieś daleko na horyzoncie, jak dobrze się złoży, las, a jak źle się złoży, blisko dom lub płot sąsiada. I w takim krajobrazie, mam władować kilkumetrowe "rzeźby betonowe" imitujące kamienie. Toż to zbrodnia na krajobrazie.
Tego typu ogrody, jakie Ty budujesz, mogą być bez większych problemów wykonane ze skał
naturalnych. Piszesz o nastroju, panującym w takim ogrodzie jaki budujesz. Imitacja, nie ważne jaka by była, i w jakiej technologii wykona, nigdy nie odda faktury naturalnego kamienia, jego zachowań na zmieniające się warunki atmosferyczne (erozja), co w efekcie powoduje pozytywny efekt "starzenia" się takiego ogrodu. Nie wspomnę już, o specyficznym klimacie, i nastroju, jaki panuje wśród naturalnych skał.
Takie skały działają na naszą psychikę. Co łatwo można sprawdzić będąc w górach. Jadąc samochodem, wśród gigantycznych Alpejskich skalistych ścian, mamy wrażenie, że te monumentalne skały nas przygniatają, i czujemy się nieswojo. Wystarczy jedynie, zatrzymać samochód, wejść między te skały, i to odczucie mija jak ręką odjął, człowiek staje zauroczony i zachwycony ich różnorodnością. Różnorodnością faktury, koloru i kształtów samych skał, różnorodnością flory je porastającej, różnorodnością fauny jaka na nich występuje. a my chcemy. lepiej czy gorzej, przenieść te wrażenia do naszych ogrodów.
Imitacje skał z betonu, nie wiem jak były by duże, jak dobrze zaprojektowane i wykonane, nigdy nie stworzą takich wrażeń. Nawet po 100 latch, zawsze to będzie beton.
Niżej przykład ja zachowują się naturalne skały po kilkudziesięciu latach eksploatacji.
Kamienna skarpa w trzy lata po wybudowaniu w roku 1969
Stan obecny, po 43 latach od wybudowania.
Świetnym wzorem, jak zaprojektować ogród w zgodzie z otaczającym je krajobrazem, jest TEN ogród, leżący na skraju Borów Tucholskich. Ogród zbudowany przez...amatorów, którzy uczyli się na swoich błędach. Myślę, że nadal się uczą, tak jak my wszyscy, bo na tym polega idea ogrodów przydomowych, czy działkowych. I ja miałbym budować, w tak położonym ogrodzie, betonowe skały. Przepraszam, lecz coś mi tu nie gra.
A że występuje, w naszych ogrodach, duża różnorodność roślin. To moim zdaniem dobrze, bo w większości to ogrody hobbystyczne, gdzie zbieramy różne rośliny, może to być odbierane przez "fachowców od projektowania krajobrazu" jak "jakieś botaniczne muzeum". Lecz w tym wszystkim, najważniejsze jest to, co my jako właściciele takich ogrodów czujemy. Jeśli czujemy się w nich dobrze, to właśnie o to chyba chodzi. Co mi po ogrodzie, zaprojektowanym wg. wszelkich prawideł, sztuki architektury krajobrazu, a tak nawiasem, jak się ma architektura krajobrazu do betonu, jeśli taki ogród nie ma tego czegoś, co się nazywa duszą ogrodu. Co właśnie sprawia, że czujemy się w nim dobrze i uciekamy do niego aby się "zmęczyć" przy jego utrzymaniu, a potem gdzieś "na ławeczce olśni cię przeczytany wiersz" i oczekiwać spoglądając w kierunku "otwartej perspektywy alei, którą powoli zbliża się kochanek". Bo to inne zmęczenie, i myślę że każdy z nas, lubi być tak "zmęczony".
Podsumowując mój przydługi wywód.
Jestem pewien, że to co piszesz to czysta komercja, już sama nazwa tego co budujesz "Skały do ogrodu" to wprowadzanie w błąd osób, zainteresowanych rzeczywiście skałami, a nie "rzeźbami z betonu" imitującymi skały. Mam propozycję zmień nazwę na "Betonowe Atrapy Skał", czy "Betonowe imitacje skał", będzie to bliższe prawdy. Są osoby, które są tym tematem zainteresowane. Są gusta i guściki, lecz nie wmawiaj im, że tworzysz ogrody w zgodzie z naturą, bo to tak samo, jak porównanie kopii obrazu do jego oryginału, kopia wygląda w zasadzie, tak samo jak oryginał, lecz jest czymś innym.
Pomijam oczywiście Twoje podejście do definicji "Ogrodów skalnych", z którym jak najbardziej się zgadzam.
Zgadzam się z opisem ogrodu naturalistycznego, jaki przedstawiłeś, lecz nie mogę się zgodzić z Twoim podejściem do tego tematu.
"Szukacie drzazgi w czyimś oku, a we własnym belki nie widzicie".
Krytykujesz ogrody innych, widząc w nich, zresztą słusznie, całą sztuczność takiego ogrodu. A co proponujesz w zamian, zapełnienie ogrodu betonem.
Jak to się ma, do Twego podejścia do "Gra świateł, kolorów, planów, teatr efektów akustycznych, symfonia dotykowych wrażeń. Wilgoć i słońce. Szorstkość i gładź", czy "Takie specyficzne, niezwykłe przestrzenie istnieją w naturze". Czyżby w naturze dominował beton, w postaci sztucznych skał, co z tego, że te "skały są nie do odróżnienia od prawdziwych dla człowieka niebędącego specjalistą" (domyślasz się, skąd ten cytat). Mnie one przypominają dekoracje z planu filmowego, tyle tylko, że trochę solidniejsze, nie zawalą się jak się o nie oprę. Osobiście fatalnie czuję się, w ogrodzie wypełnionym betonem.
Piszesz "Wirtualność a może raczej teatralność przestrzeni. I odcięcie od świata. Co to jest? To jest właśnie OGRÓD." Moim zdaniem, to nie jest ogród, a atrapa ogrodu, rzeczywiście to teatr ze swoją betonową scenografią, a nie teatr jaki tworzy nam natura, w naszych choćby najmniejszych ogrodach, stworzonych z naturalnych elementów. Bo te elementy "żyją". Naturalny kamień ma duszę, beton nie.
Na betonie, rośliny rosną, jeśli w ogóle będą chciały rosnąć, przez cały okres swego życia, w niezmiennych warunkach, stworzonych im przez człowieka. Na kamieniu rośliny same wybierają sobie miejsce, gdzie mogą rosnąć, w zależności od warunków fizykochemicznych podłoża (kamienia) (takich jak pH, skład chemiczny, itp), a to różnicuje je pod względem gatunkowym. Z czasem jedne wypadną, a na ich miejsce wejdą inne, i o to właśnie nam chodzi, to właśnie jest naturalistyczny ogród skalny, jak najmniejsza ingerencja z naszej strony, natura sobie poradzi. Nawet jak rośliny, czy zmienne warunki atmosferyczne, spowodują popękanie kamienia, w naturalistycznym ogrodzie, to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie, dodaje uroku. Jeśli pęknie beton, pod wpływam tych warunków, to bierzemy przysłowiową kielnię i łatamy ubytek, i "skała" wygląda jak nowa, jeśli oczywiście jest jeszcze co łatać. "Skała" z betonu, wybudowana na naturalnym podłożu, mimo zbrojenia, po kilkunastu latach, kapituluje pod wpływem mrozu, wody, i korzeni roślin, bardzo często ulega ruchom podłoża, co skutkuje uszkodzeniem "skały". Wtedy bierzemy przysłowiową kielnię i ...
Inną sprawą, jest Twoje podejście do projektowania takich ogrodów. Niby jak sobie wyobrażasz ogród z kilkumetrowej wielkości skałami, na mazowieckich i nie tylko, równinach. Mnie uczono, że dobrze zaprojektowany ogród powinien wtapiać się w jego otoczenie, ma być jego przedłużeniem, kontynuacją. Nie potrafię sobie w żaden sposób wyobrazić ogrodu wykonanego w Twojej technologi, w ogródkach istniejących przy zabudowie szeregowej, czy w ogrodach znajdujących się, przy koloniach domków jednorodzinnych lub na działkach rekreacyjnych. A właśnie, w takich miejscach, znajduje się ok. 80% naszych polskich ogrodów. Reszta, to ogrody przy domach wolno stojących, w małych miastach i wioskach, i tu z reguły powierzchnie pod ogród są większe. I w takich ogrodach, szczególnie położonych w terenach górzystych, można było by, pokusić się o realizację Twojej idei. Pod warunkiem, że nie będzie się taki ogród "gryzł" z tym co znajduje się, wokół niego. W większości przypadków są to: z jednej strony dom, z drugiej i trzeciej strony płoty sąsiadów, i jak się ma w miarę dobrą lokalizację, to z czwartej strony, widać w tle ...pola uprawne,.... pola uprawne,..... pola uprawne..., i gdzieś daleko na horyzoncie, jak dobrze się złoży, las, a jak źle się złoży, blisko dom lub płot sąsiada. I w takim krajobrazie, mam władować kilkumetrowe "rzeźby betonowe" imitujące kamienie. Toż to zbrodnia na krajobrazie.
Tego typu ogrody, jakie Ty budujesz, mogą być bez większych problemów wykonane ze skał
naturalnych. Piszesz o nastroju, panującym w takim ogrodzie jaki budujesz. Imitacja, nie ważne jaka by była, i w jakiej technologii wykona, nigdy nie odda faktury naturalnego kamienia, jego zachowań na zmieniające się warunki atmosferyczne (erozja), co w efekcie powoduje pozytywny efekt "starzenia" się takiego ogrodu. Nie wspomnę już, o specyficznym klimacie, i nastroju, jaki panuje wśród naturalnych skał.
Takie skały działają na naszą psychikę. Co łatwo można sprawdzić będąc w górach. Jadąc samochodem, wśród gigantycznych Alpejskich skalistych ścian, mamy wrażenie, że te monumentalne skały nas przygniatają, i czujemy się nieswojo. Wystarczy jedynie, zatrzymać samochód, wejść między te skały, i to odczucie mija jak ręką odjął, człowiek staje zauroczony i zachwycony ich różnorodnością. Różnorodnością faktury, koloru i kształtów samych skał, różnorodnością flory je porastającej, różnorodnością fauny jaka na nich występuje. a my chcemy. lepiej czy gorzej, przenieść te wrażenia do naszych ogrodów.
Imitacje skał z betonu, nie wiem jak były by duże, jak dobrze zaprojektowane i wykonane, nigdy nie stworzą takich wrażeń. Nawet po 100 latch, zawsze to będzie beton.
Niżej przykład ja zachowują się naturalne skały po kilkudziesięciu latach eksploatacji.
Kamienna skarpa w trzy lata po wybudowaniu w roku 1969
Stan obecny, po 43 latach od wybudowania.
Świetnym wzorem, jak zaprojektować ogród w zgodzie z otaczającym je krajobrazem, jest TEN ogród, leżący na skraju Borów Tucholskich. Ogród zbudowany przez...amatorów, którzy uczyli się na swoich błędach. Myślę, że nadal się uczą, tak jak my wszyscy, bo na tym polega idea ogrodów przydomowych, czy działkowych. I ja miałbym budować, w tak położonym ogrodzie, betonowe skały. Przepraszam, lecz coś mi tu nie gra.
A że występuje, w naszych ogrodach, duża różnorodność roślin. To moim zdaniem dobrze, bo w większości to ogrody hobbystyczne, gdzie zbieramy różne rośliny, może to być odbierane przez "fachowców od projektowania krajobrazu" jak "jakieś botaniczne muzeum". Lecz w tym wszystkim, najważniejsze jest to, co my jako właściciele takich ogrodów czujemy. Jeśli czujemy się w nich dobrze, to właśnie o to chyba chodzi. Co mi po ogrodzie, zaprojektowanym wg. wszelkich prawideł, sztuki architektury krajobrazu, a tak nawiasem, jak się ma architektura krajobrazu do betonu, jeśli taki ogród nie ma tego czegoś, co się nazywa duszą ogrodu. Co właśnie sprawia, że czujemy się w nim dobrze i uciekamy do niego aby się "zmęczyć" przy jego utrzymaniu, a potem gdzieś "na ławeczce olśni cię przeczytany wiersz" i oczekiwać spoglądając w kierunku "otwartej perspektywy alei, którą powoli zbliża się kochanek". Bo to inne zmęczenie, i myślę że każdy z nas, lubi być tak "zmęczony".
Podsumowując mój przydługi wywód.
Jestem pewien, że to co piszesz to czysta komercja, już sama nazwa tego co budujesz "Skały do ogrodu" to wprowadzanie w błąd osób, zainteresowanych rzeczywiście skałami, a nie "rzeźbami z betonu" imitującymi skały. Mam propozycję zmień nazwę na "Betonowe Atrapy Skał", czy "Betonowe imitacje skał", będzie to bliższe prawdy. Są osoby, które są tym tematem zainteresowane. Są gusta i guściki, lecz nie wmawiaj im, że tworzysz ogrody w zgodzie z naturą, bo to tak samo, jak porównanie kopii obrazu do jego oryginału, kopia wygląda w zasadzie, tak samo jak oryginał, lecz jest czymś innym.
Pomijam oczywiście Twoje podejście do definicji "Ogrodów skalnych", z którym jak najbardziej się zgadzam.
Pozdrawiam, Paweł Woynowski
"MIKRO JEZIORO"- Projektowanie i budowa założeń wodnych w ogrodach, konserwacja i doradztwo.
"PORADNIK" - Oczko Wodne
"MIKRO JEZIORO"- Projektowanie i budowa założeń wodnych w ogrodach, konserwacja i doradztwo.
"PORADNIK" - Oczko Wodne
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3396
- Od: 5 wrz 2007, o 17:20
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Lublin
Skałorób-ie- może i ja dorzucę swoją cegiełkę, coś mi się zdaje że pomyliłeś Nasze Forum z aulą w której robisz wykłady dla swoich studentów. Piszesz że:
" Prawie wszędzie widzę ten sam zasadniczy błąd. Niezrozumienie tego czym jest przestrzeń, a zwłaszcza przestrzeń w ogrodzie."
A może to Ty projektując swoim klientom ogrody robisz zasadniczy błąd, nie pytając się ich o swoją wizję projektowanego przez Ciebie ogrodu, tylko wciskasz im to co Ty uważasz za słuszne.
Ja osobiście nigdy nie zgodził bym się by ktoś mi ( nawet najlepszy w swoim fachu) projektował mój ogród, przecież to ja mam się dobrze czuć w swoim ogrodzie a nie mój projektant.
Dopuszczam możliwość konsultacji z projektantem z ogrodem w zakresie mojej koncepcji ogrodu, i byłbym skłonny zgodzić się z projektantem jeżeli moje propozycje były przez niego krytykowane i jego uzasadnienie byłoby logiczne.
Jeżeli ktoś twierdzi , tak jak Ty " że prawie wszyscy się mylą" to uważam że może to być sygnał dla Ciebie , że może to nie Ty, ale "prawie wszyscy" mają rację.
Tworząc od ponad dziesięciu lat swój ogród , i obserwując prezentowane ogrody na Forum wiem że "UKSZTAŁTOWANIA PRZESTRZENI" są ściśle zależne ud ukształtowania portfela w kieszeni, a tej przeszkody , niewielu na Tym forum może pokonać., chyba że proponujesz ogrody tylko dla bogatych,jeżeli tak ,to szukaj innego forum do szerzenia swoich koncepcji ogrodowych.
Na koniec moich wywodów proponuję odwiedzić kilka ogrodów, czy kilkanaście ogrodów poczytać co tam zostało napisane i wprost zapytać się właściciela ogrodu, czy dobrze się czuje w swoim ogrodzie.
Jeżeli w czasie tych podróży trafisz na ogrody w których źle się czujesz , nie musisz ich więcej odwiedzać , możesz to nawet właścicielowi napisać ,z pewnością się na Ciebie nie obrazi .
Zapewniam Cię że ja i moi najbliżsi oraz znajomi w naszym ogrodzie dobrze się czują , mimo że nie zaprojektowałem " rozkładu napięć emocjonalnych"
Z wyrazami szacunku .
" Prawie wszędzie widzę ten sam zasadniczy błąd. Niezrozumienie tego czym jest przestrzeń, a zwłaszcza przestrzeń w ogrodzie."
A może to Ty projektując swoim klientom ogrody robisz zasadniczy błąd, nie pytając się ich o swoją wizję projektowanego przez Ciebie ogrodu, tylko wciskasz im to co Ty uważasz za słuszne.
Ja osobiście nigdy nie zgodził bym się by ktoś mi ( nawet najlepszy w swoim fachu) projektował mój ogród, przecież to ja mam się dobrze czuć w swoim ogrodzie a nie mój projektant.
Dopuszczam możliwość konsultacji z projektantem z ogrodem w zakresie mojej koncepcji ogrodu, i byłbym skłonny zgodzić się z projektantem jeżeli moje propozycje były przez niego krytykowane i jego uzasadnienie byłoby logiczne.
Jeżeli ktoś twierdzi , tak jak Ty " że prawie wszyscy się mylą" to uważam że może to być sygnał dla Ciebie , że może to nie Ty, ale "prawie wszyscy" mają rację.
Tworząc od ponad dziesięciu lat swój ogród , i obserwując prezentowane ogrody na Forum wiem że "UKSZTAŁTOWANIA PRZESTRZENI" są ściśle zależne ud ukształtowania portfela w kieszeni, a tej przeszkody , niewielu na Tym forum może pokonać., chyba że proponujesz ogrody tylko dla bogatych,jeżeli tak ,to szukaj innego forum do szerzenia swoich koncepcji ogrodowych.
Na koniec moich wywodów proponuję odwiedzić kilka ogrodów, czy kilkanaście ogrodów poczytać co tam zostało napisane i wprost zapytać się właściciela ogrodu, czy dobrze się czuje w swoim ogrodzie.
Jeżeli w czasie tych podróży trafisz na ogrody w których źle się czujesz , nie musisz ich więcej odwiedzać , możesz to nawet właścicielowi napisać ,z pewnością się na Ciebie nie obrazi .
Zapewniam Cię że ja i moi najbliżsi oraz znajomi w naszym ogrodzie dobrze się czują , mimo że nie zaprojektowałem " rozkładu napięć emocjonalnych"
Z wyrazami szacunku .
- Comcia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 13422
- Od: 9 maja 2008, o 14:28
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Wrocław
Dziękuję Pawle.
Mam właśnie taki plaskaty ogród w centrum wielkiego miasta i nie bardzo sobie wyobrażam jak mam go zmienić.
Wiem że to przydzie z czasem. Ale ani skał, ani wzgórków czy wzniesień terenów nie da się zrobić.
Gdybym to chciała zrobić - to dopiero byłoby cudaczne i nienaturalne !
No chyba że odkopię co jest pod grubą warstwą ziemi ?
( ogródek jest na starym cmentarzysku )
Skałorób może i ma rację ale tylko w przypadku gdy ktoś chce naturalne ukształtowanie ternu zniwelować i zrobić "plaskaty" i "nieprawdziwy" ogród.
Odbieram jego wypowiedź jak reklamę.
A więc z przymrużeniem oka
Mam właśnie taki plaskaty ogród w centrum wielkiego miasta i nie bardzo sobie wyobrażam jak mam go zmienić.
Wiem że to przydzie z czasem. Ale ani skał, ani wzgórków czy wzniesień terenów nie da się zrobić.
Gdybym to chciała zrobić - to dopiero byłoby cudaczne i nienaturalne !
No chyba że odkopię co jest pod grubą warstwą ziemi ?
( ogródek jest na starym cmentarzysku )
Skałorób może i ma rację ale tylko w przypadku gdy ktoś chce naturalne ukształtowanie ternu zniwelować i zrobić "plaskaty" i "nieprawdziwy" ogród.
Odbieram jego wypowiedź jak reklamę.
A więc z przymrużeniem oka
A dla mnie to, co pisze Skałorób nie jest żadną koncepcją architektoniczną, tylko zwykłym, grafomańskim wodolejstwem. Ta aleja, którą "zbliża się kochanek", ten "śmiech dziecka", to egzaltowane pustosłowie, pozbawione ogrodowej treści . Tak, dla mnie te rabaty z róznorodnością i bogactwem kwiatów, te klomby, ten różanecznik to jest TO COŚ, bo wśród milionów pięknych ogrodów to jest MÓJ OGRÓD, który oswoiłam i pielęgnowałam i kocham go tak, jak Mały Książę wśród tysięcy róż kochał swoją jedną różę .
Z powodu wyjazdu nie zaglądałem na forum przez dłuższy czas a teraz ujrzałem sporo odpowiedzi na mój post. Chociaż prawie nikt mnie nie poparł, to cieszę się, że nie pozostał on bez echa. Jeśli nie mam racji - to dobrze, że utwierdziliście tych, którzy nie byli tego pewni. Jeśli mam (lub mam częściowo) to Wasza krytyk a też ma swoje dobre strony, gdyż daje mnie i innym, którzy to czytają wiele do myślenia. Najgorzej byłoby, gdyby nikt nie odpowiedział i gdyby nikogo to nie interesowało. Tym byłbym naprawdę zasmucony. Ale przecież po to właśnie jest to forum aby dyskutować… nieprawdaż?
Nikogo nie zmuszam do przyjęcia mojego punktu widzenia, każdy ma prawo do swojej opinii. Pod warunkiem, że będziemy się nawzajem szanować. To ostatnie zdanie dodaję gdyż wyczuwam w niektórych głosach lekko podniesioną temperaturę. Nie chcę, i nie miałem zamiaru nikogo urazić. Jeśli ktoś się poczuł dotknięty to proszę o wybaczenie. Lecz na tym polega dyskusja, że przedstawiamy poglądy, które są z natury rzeczy odmienne od poglądów interlokutora. Inaczej dyskusji by nie było. Ja Wasze głosy przyjmuję z szacunkiem i starannie je rozważam. I proszę o to samo. O spokojne rozważenie bez emocji.
Wydaje mi się, że argumentacja która przeczytałem jest trochę chaotyczna i chyba chwilami troszkę sprzeczna sama z sobą.
Dlatego spróbuję teraz, przedstawić odpowiedź na różne argumenty:
Krytykujesz ogrody innych, widząc w nich, zresztą słusznie, całą sztuczność takiego ogrodu. A co proponujesz w zamian, zapełnienie ogrodu betonem.Myślę Pawle, że nieuważnie przeczytałeś mój tekst. Chyba mnie nie zrozumiałeś. Jeśli krytykuję (to wg. mnie zbyt mocne słowo) to nie za sztuczność lecz za brak pomysłów na kształt przestrzeni.
Powtórzę jeszcze raz. Uważam, że ogród JEST tworem sztucznym. Jest takim, takim powinien być i takim będzie (prawie zawsze). I dlatego też niczego nie proponuję w zamian za sztuczność ogrodu. Przeciwnie.
Chodziło mi o to, żeby sobie jasno to określić gdyż niektórzy (choć może to nie Wy…) z uporem godnym lepszej sprawy twierdzą, że ogród to natura, gdy w gruncie rzeczy wszystko co w nim robią - jest sztuczne. A więc myślę, że lepiej powiedzieć to sobie jasno, że ogród jest rzeczą sztuczną. Wynika to już samej jego nazwy, gdyż grodzimy go czasem właśnie w obronie przed naturą, choć może się to wydać niektórym bulwersujące (już się boję pisać w obawie co na mnie zaraz spadnie), ale taki oto prosty przykład z zeszłego tygodnia. Ja nie ogrodziłem swojego ogrodu, gdyż wbrew temu co może myślą niektórzy bardzo cenię sobie kontakt z prawdziwą naturą, którą w moim przypadku jest las (niestety z tego powodu nie mogę mieć psa – lecz tak wybrałem). I oto kilka dni temu o kilka metrów od okna mojego domu stoi natura w postaci koziołka (samiec sarny) i spokojne zżera mój skalniak. Zrobiłem kawałeczek filmu z tego wydarzenia i natura spokojnie odeszła do lasu.
Proszę mnie dobrze zrozumieć. Tworzymy NASZ WŁASNY, SZTUCZNY ogród, gdyż takiego pragniemy i w takim się dobrze czujemy. Dokładnie tak jak Pisze Tadeusz i jak pisze Leda (…bardzo pięknie). Ale umówmy się co do jednego. Koziołek odszedł ze SZTUCZNEGO do SWOJEGO PRAWDZIWEGO NATURALNEGO lasu. I jest to dla mnie niemalże symboliczny akt.
W rezultacie, w tym cytowanym wyżej przez mnie - Twoim zdaniu, sam Pawle przyznałeś mi rację, w określeniu: „widząc w nich, zresztą słusznie, całą sztuczność”. Na końcu listu napisałeś: „Są gusta i guściki, lecz nie wmawiaj im, że tworzysz ogrody w zgodzie z naturą”. Otóż nie wmawiam, tylko wprost przeciwnie próbuje namówić do pogodzenia się z faktem, że ogród jest czymś sztucznym i nawet nazwałem go nieco prowokująco „wirtualnym”. Myślę, że po tych wyjaśnieniach patrzymy podobnie na to zagadnienie.
Następna kwestia, która poruszyłem to poczucie i rozumienie przestrzeni w ogrodzie. Akurat mówimy tu o ogrodach choć dotyczy to także architektury i wnętrz. Jest to problem uniwersalny i w żadnym razie nie odnosiłem go do mojej strony, ani na nią wskazywałem, ani o niej nie wspomniałem, ani nie twierdziłem, że skały (obojętne - sztuczne czy prawdziwe) załatwiają sprawę. Jest to problem, o którym ciągle myślę i szukam dobrych odpowiedzi. Sądziłem, że podyskutujemy i że powstanie kilka ciekawych wniosków. Tymczasem zamiast dyskusji o ogrodach i o przestrzeniach zrobiło się ostro ….. ale o sztucznych skałach…?! A większość bardzo ostrych argumentów, które padły, wzięła się nie - z przemyślenia tekstu, lecz wprost z krytyki mojej strony i prawdę mówiąc stała się dla niej reklamą, - lecz przecież, to nie z mojego powodu. Myślę sobie, że byłoby bardzo źle z polskim ogrodnictwem, gdyby rzetelne rozważenie postawionych przeze mnie problemów opierać na jednej - tej, czy innej prywatnej stronie.
Powiem to inaczej. Oto wyobraź sobie Pawle, że nie ma - ani mnie, ani mojej strony i że ktoś tam napisał ten tekst. Jakich wtedy użyjesz argumentów? Jak wtedy odpowiesz na postawione kwestie? Czy istnienie, lub nieistnienie strony traktującej o sztucznych skałach zmienia coś w myśleniu o przestrzeni ogrodu? Czy ja powiedziałem, że przestrzeń równa się skały (sztuczne czy prawdziwe) …? Jeśli dałem przykłady (widzę, że niefortunne) związane ze skałami – jak Tatry czy kopalnia soli to dlatego aby niejako przez podstawienie X-a zobaczyć jak może działać na psychikę kształt przestrzeni „w stanie czystym” – bez roślin - co zresztą Pawle potwierdziłeś:
„Takie skały działają na naszą psychikę. Co łatwo można sprawdzić będąc w górach. Jadąc samochodem, wśród gigantycznych Alpejskich skalistych ścian, mamy wrażenie, że te monumentalne skały nas przygniatają, i czujemy się nieswojo. Wystarczy jedynie, zatrzymać samochód, wejść między te skały, i to odczucie mija jak ręką odjął, człowiek staje zauroczony i zachwycony ich różnorodnością. Różnorodnością faktury, koloru i kształtów samych skał, różnorodnością flory je porastającej, różnorodnością fauny jaka na nich występuje. a my chcemy. lepiej czy gorzej, przenieść te wrażenia do naszych ogrodów.”Dodam do tego tylko tyle, że osobiście uwielbiam jurajskie niewielkie ostańce gdyż są one jakby dostosowane do skali człowieka i chyba nam bliższe. Lecz skała nie jedno ma imię.
Ale przecież w końcu nie o skały tu idzie lecz o przestrzeń. Chcę powiedzieć, że kształt przestrzeni jest niesamowitym środkiem, który możemy wykorzystać, lecz na ogół nie robimy tego. I to jest właśnie ta strata, na którą chciałem zwrócić uwagę. I że to jest szkoda….
I w takim razie przykład całkowicie „nieskalny”.
Nikt nie zaprzeczy, że japońskie ogrody mają w sobie to coś – tę duszę – że ożyję Twojego określenia Pawle. Ale dlaczego? Dlaczego tak niewielu ludziom udaje się to powtórzyć? Moim zdaniem dlatego, że Japończycy zakładając ogród umieją zadawać właściwe pytania. Nie - „jakie chcę mieć rośliny i gdzie je posadzić?”, lecz - „gdzie i jakie emocje chcę uzyskać?” Oni tworzą mapę emocji. Zwiedzając te ogrody idziesz i doświadczasz: tutaj ciasne mokre, mroczne i trochę nieprzyjemne przejście – trzeba się pochylić. A teraz wychodzisz na słoneczny placyk z kompozycją kamieni. Przystajesz, aby ją podziwiać i kontemplować. Zachwycasz się pięknem kompozycji, grą światłocienia, grafiką pograbionego pola z drobnych kamyczków. Idziesz dalej. Stąd prowadzi kilka dróżek. Zadajesz sobie pytanie, którą wybrać? Ta ciasna - ginie gdzieś w mrocznej tajemniczej gęstwinie. Ta druga - wiedzie szerszą krętą słoneczną alejką pośród krzewów a jeszcze inna zdaje się prowadzić w dół do strumienia i szemrzącej kaskady. Przez chwilę wahasz się i wybierasz kaskadę. Lecz cóż to? Za zakrętem ścieżka Cię zaskakuje – zamiast w dół, pnie się po skalistym zboczu w górę …itd., itd., itd.
Ten nieco przydługawy choć malutki fragmencik opisu – to dla Ciebie Tadeuszu. Może jednak niezbędny, jeśli tak bardzo razi Cię sformułowanie „rozkład napięć emocjonalnych” – moim zdaniem lepsze niż rozwlekły opis, bo krótkie.
Powie ktoś: Takie alejki to ja też potrafię zrobić. I nasadzenia i nawet te kamienie zagrabione we wzorek.
Oczywiście. Nie wątpię, że tak jest. Ale ja pisze nie o kamykach, roślinkach czy kaskadzie. Ja piszę o pomyśle (scenariuszu) na tę przestrzeń, którą trzeba sobie wymyśleć i starannie ułożyć wcześniej. Przestrzeń zbudowaną nie tylko na płaskim arkuszu papieru. Mało. Nie tylko wymodelowaną w trzech wymiarach na makiecie czy na ekranie 3D-studio. Myślę o przestrzeni zbudowanej z kolorów ale także z dźwięków, zapachów, malowanej temperaturą – ciepłem i chłodem, szorstkością i gładzią powierzchni i tego co czujesz pod stopami – krzywizny opadającej ścieżki, nierówności żwirku, miękkości trawy, wilgoci gęstwiny. To, co jest oczywiste dla niewidomych a co my odbieramy podświadomie. Piszę wreszcie o scenariuszu właśnie „napięć emocjonalnych”. A więc o tym – że w jednym miejscu np. chcesz wędrowca olśnić, a w innym zaskoczyć, a może jeszcze w innym miejscu chcesz go uspokoić błogim obrazkiem. A może dać mu czas na kontemplację, albo na chwilę lenistwa, albo kiedy stawiasz go w trudnej sytuacji podjęcia decyzji bo jedna droga jest piękniejsza od drugiej lecz trzecia jest jeszcze bardziej fascynująca. O scenariuszu piszę nie dla studentów, jak sądzi Tadeusz (Tadeuszu! tu gdzie mieszkam i żyję nie ma uczelni i studentów. Tutaj nawet do najbliższej szkoły podstawowej jest 3 km przez las.), ale dla ludzi, którzy chcą w ogrodzie zapomnieć o codzienności i pragną zagłębić się w ten swoisty kosmos. Być może dla niektórych jest to grafomańskie wodolejstwo. Lecz dla mnie jest to próba (może kiepska literacko) przełożenia tajemnicy dobrego ogrodu, a ściślej mówiąc dobrego projektu ogrodu, na czytelny język i zrozumiały warsztat. Gdyż tak jak malarz posiada swój warsztat złożony z bogactwa technik i różnych „chwytów” malarskich, po to aby uzyskać zamierzony emocjonalny efekt obrazu, a muzyk – warsztat muzyczny, na który składają się różne techniczne umiejętności dobierania, zestawiania i komponowania dźwięków, po to aby zagrać w sposób, który trafi do serca, tak warsztatem ogrodnika jest niewątpliwie materia biologiczna. Ale w moim przekonaniu jest nią także, bez wątpienia, umiejętność operowania tymi elementami przestrzeni, o których tu piszę od pół godziny.
Patrzę na Japończyków i podziwiam ich za to właśnie. Za „scenariusz”, za „rozkład napięć emocjonalnych” za wyobraźnię w wymyśleniu przestrzeni - nie wtedy gdy rośliny mają już po trzydzieści lat i wtedy wszystko widać jak na dłoni i zastanawiamy się „co by tu ciąć i jak poprawić tę alejkę aby uzyskać to coś” (co oczywiście zawsze możemy zrobić i nie ma w tym niczego złego…) - ale właśnie za wyobraźnię w wymyśleniu przestrzeni przed założeniem ogrodu. Podziwiam Japończyków, ale miewam wątpliwości (podobnie jak i Ty Pawle, gdy kwestionujesz skały na mazowieckich równinach - i masz rację) – czy ogród japoński, to jest to na czym powinniśmy się wzorować. Dlatego moim idolem jest James Pulham, który umiał uzyskać ten efekt ale w bardzo europejski sposób. Wydaje mi się (Tylko mi się wydaje!. Czy zostanę za to skrytykowany?), że to jest droga dla nas. Szkoda, że jego twórczość jest tak mało spopularyzowana.
Czy to, że większość polskich ogrodów – „z różnorodnością i bogactwem kwiatów, te klomby, ten różanecznik to jest TO COŚ, bo wśród milionów pięknych ogrodów to jest MÓJ OGRÓD, który oswoiłam i pielęgnowałam i kocham go tak, jak Mały Książę wśród tysięcy róż kochał swoją jedną różę” – jest właśnie takich: kochanych, wypracowanych, i bardzo szczerych. Czy to zwalnia nas od tego abyśmy umieli patrzeć na nie z szerszej perspektywy? A może rację ma Tadeusz mówiąc, że jesteśmy niepotrzebni. Wszak zdrowi lekarza nie potrzebują.
A zatem Pawle proponuję jeszcze raz uważnie przeczytać mój tekst i spokojnie porozmawiać. Poważnie. Jak było w nagłówku tematu.
Wszystkich serdecznie pozdrawiam. Szczególnie tych, którzy kochają swój ogród jak Mały Ksiażę - różę. Muszę przyznać, że ja takiego ogrodu jak Wy jeszcze się nie dorobiłem i szczerze Wam tego zazdroszczę.
JC
Nikogo nie zmuszam do przyjęcia mojego punktu widzenia, każdy ma prawo do swojej opinii. Pod warunkiem, że będziemy się nawzajem szanować. To ostatnie zdanie dodaję gdyż wyczuwam w niektórych głosach lekko podniesioną temperaturę. Nie chcę, i nie miałem zamiaru nikogo urazić. Jeśli ktoś się poczuł dotknięty to proszę o wybaczenie. Lecz na tym polega dyskusja, że przedstawiamy poglądy, które są z natury rzeczy odmienne od poglądów interlokutora. Inaczej dyskusji by nie było. Ja Wasze głosy przyjmuję z szacunkiem i starannie je rozważam. I proszę o to samo. O spokojne rozważenie bez emocji.
Wydaje mi się, że argumentacja która przeczytałem jest trochę chaotyczna i chyba chwilami troszkę sprzeczna sama z sobą.
Dlatego spróbuję teraz, przedstawić odpowiedź na różne argumenty:
Krytykujesz ogrody innych, widząc w nich, zresztą słusznie, całą sztuczność takiego ogrodu. A co proponujesz w zamian, zapełnienie ogrodu betonem.Myślę Pawle, że nieuważnie przeczytałeś mój tekst. Chyba mnie nie zrozumiałeś. Jeśli krytykuję (to wg. mnie zbyt mocne słowo) to nie za sztuczność lecz za brak pomysłów na kształt przestrzeni.
Powtórzę jeszcze raz. Uważam, że ogród JEST tworem sztucznym. Jest takim, takim powinien być i takim będzie (prawie zawsze). I dlatego też niczego nie proponuję w zamian za sztuczność ogrodu. Przeciwnie.
Chodziło mi o to, żeby sobie jasno to określić gdyż niektórzy (choć może to nie Wy…) z uporem godnym lepszej sprawy twierdzą, że ogród to natura, gdy w gruncie rzeczy wszystko co w nim robią - jest sztuczne. A więc myślę, że lepiej powiedzieć to sobie jasno, że ogród jest rzeczą sztuczną. Wynika to już samej jego nazwy, gdyż grodzimy go czasem właśnie w obronie przed naturą, choć może się to wydać niektórym bulwersujące (już się boję pisać w obawie co na mnie zaraz spadnie), ale taki oto prosty przykład z zeszłego tygodnia. Ja nie ogrodziłem swojego ogrodu, gdyż wbrew temu co może myślą niektórzy bardzo cenię sobie kontakt z prawdziwą naturą, którą w moim przypadku jest las (niestety z tego powodu nie mogę mieć psa – lecz tak wybrałem). I oto kilka dni temu o kilka metrów od okna mojego domu stoi natura w postaci koziołka (samiec sarny) i spokojne zżera mój skalniak. Zrobiłem kawałeczek filmu z tego wydarzenia i natura spokojnie odeszła do lasu.
Proszę mnie dobrze zrozumieć. Tworzymy NASZ WŁASNY, SZTUCZNY ogród, gdyż takiego pragniemy i w takim się dobrze czujemy. Dokładnie tak jak Pisze Tadeusz i jak pisze Leda (…bardzo pięknie). Ale umówmy się co do jednego. Koziołek odszedł ze SZTUCZNEGO do SWOJEGO PRAWDZIWEGO NATURALNEGO lasu. I jest to dla mnie niemalże symboliczny akt.
W rezultacie, w tym cytowanym wyżej przez mnie - Twoim zdaniu, sam Pawle przyznałeś mi rację, w określeniu: „widząc w nich, zresztą słusznie, całą sztuczność”. Na końcu listu napisałeś: „Są gusta i guściki, lecz nie wmawiaj im, że tworzysz ogrody w zgodzie z naturą”. Otóż nie wmawiam, tylko wprost przeciwnie próbuje namówić do pogodzenia się z faktem, że ogród jest czymś sztucznym i nawet nazwałem go nieco prowokująco „wirtualnym”. Myślę, że po tych wyjaśnieniach patrzymy podobnie na to zagadnienie.
Następna kwestia, która poruszyłem to poczucie i rozumienie przestrzeni w ogrodzie. Akurat mówimy tu o ogrodach choć dotyczy to także architektury i wnętrz. Jest to problem uniwersalny i w żadnym razie nie odnosiłem go do mojej strony, ani na nią wskazywałem, ani o niej nie wspomniałem, ani nie twierdziłem, że skały (obojętne - sztuczne czy prawdziwe) załatwiają sprawę. Jest to problem, o którym ciągle myślę i szukam dobrych odpowiedzi. Sądziłem, że podyskutujemy i że powstanie kilka ciekawych wniosków. Tymczasem zamiast dyskusji o ogrodach i o przestrzeniach zrobiło się ostro ….. ale o sztucznych skałach…?! A większość bardzo ostrych argumentów, które padły, wzięła się nie - z przemyślenia tekstu, lecz wprost z krytyki mojej strony i prawdę mówiąc stała się dla niej reklamą, - lecz przecież, to nie z mojego powodu. Myślę sobie, że byłoby bardzo źle z polskim ogrodnictwem, gdyby rzetelne rozważenie postawionych przeze mnie problemów opierać na jednej - tej, czy innej prywatnej stronie.
Powiem to inaczej. Oto wyobraź sobie Pawle, że nie ma - ani mnie, ani mojej strony i że ktoś tam napisał ten tekst. Jakich wtedy użyjesz argumentów? Jak wtedy odpowiesz na postawione kwestie? Czy istnienie, lub nieistnienie strony traktującej o sztucznych skałach zmienia coś w myśleniu o przestrzeni ogrodu? Czy ja powiedziałem, że przestrzeń równa się skały (sztuczne czy prawdziwe) …? Jeśli dałem przykłady (widzę, że niefortunne) związane ze skałami – jak Tatry czy kopalnia soli to dlatego aby niejako przez podstawienie X-a zobaczyć jak może działać na psychikę kształt przestrzeni „w stanie czystym” – bez roślin - co zresztą Pawle potwierdziłeś:
„Takie skały działają na naszą psychikę. Co łatwo można sprawdzić będąc w górach. Jadąc samochodem, wśród gigantycznych Alpejskich skalistych ścian, mamy wrażenie, że te monumentalne skały nas przygniatają, i czujemy się nieswojo. Wystarczy jedynie, zatrzymać samochód, wejść między te skały, i to odczucie mija jak ręką odjął, człowiek staje zauroczony i zachwycony ich różnorodnością. Różnorodnością faktury, koloru i kształtów samych skał, różnorodnością flory je porastającej, różnorodnością fauny jaka na nich występuje. a my chcemy. lepiej czy gorzej, przenieść te wrażenia do naszych ogrodów.”Dodam do tego tylko tyle, że osobiście uwielbiam jurajskie niewielkie ostańce gdyż są one jakby dostosowane do skali człowieka i chyba nam bliższe. Lecz skała nie jedno ma imię.
Ale przecież w końcu nie o skały tu idzie lecz o przestrzeń. Chcę powiedzieć, że kształt przestrzeni jest niesamowitym środkiem, który możemy wykorzystać, lecz na ogół nie robimy tego. I to jest właśnie ta strata, na którą chciałem zwrócić uwagę. I że to jest szkoda….
I w takim razie przykład całkowicie „nieskalny”.
Nikt nie zaprzeczy, że japońskie ogrody mają w sobie to coś – tę duszę – że ożyję Twojego określenia Pawle. Ale dlaczego? Dlaczego tak niewielu ludziom udaje się to powtórzyć? Moim zdaniem dlatego, że Japończycy zakładając ogród umieją zadawać właściwe pytania. Nie - „jakie chcę mieć rośliny i gdzie je posadzić?”, lecz - „gdzie i jakie emocje chcę uzyskać?” Oni tworzą mapę emocji. Zwiedzając te ogrody idziesz i doświadczasz: tutaj ciasne mokre, mroczne i trochę nieprzyjemne przejście – trzeba się pochylić. A teraz wychodzisz na słoneczny placyk z kompozycją kamieni. Przystajesz, aby ją podziwiać i kontemplować. Zachwycasz się pięknem kompozycji, grą światłocienia, grafiką pograbionego pola z drobnych kamyczków. Idziesz dalej. Stąd prowadzi kilka dróżek. Zadajesz sobie pytanie, którą wybrać? Ta ciasna - ginie gdzieś w mrocznej tajemniczej gęstwinie. Ta druga - wiedzie szerszą krętą słoneczną alejką pośród krzewów a jeszcze inna zdaje się prowadzić w dół do strumienia i szemrzącej kaskady. Przez chwilę wahasz się i wybierasz kaskadę. Lecz cóż to? Za zakrętem ścieżka Cię zaskakuje – zamiast w dół, pnie się po skalistym zboczu w górę …itd., itd., itd.
Ten nieco przydługawy choć malutki fragmencik opisu – to dla Ciebie Tadeuszu. Może jednak niezbędny, jeśli tak bardzo razi Cię sformułowanie „rozkład napięć emocjonalnych” – moim zdaniem lepsze niż rozwlekły opis, bo krótkie.
Powie ktoś: Takie alejki to ja też potrafię zrobić. I nasadzenia i nawet te kamienie zagrabione we wzorek.
Oczywiście. Nie wątpię, że tak jest. Ale ja pisze nie o kamykach, roślinkach czy kaskadzie. Ja piszę o pomyśle (scenariuszu) na tę przestrzeń, którą trzeba sobie wymyśleć i starannie ułożyć wcześniej. Przestrzeń zbudowaną nie tylko na płaskim arkuszu papieru. Mało. Nie tylko wymodelowaną w trzech wymiarach na makiecie czy na ekranie 3D-studio. Myślę o przestrzeni zbudowanej z kolorów ale także z dźwięków, zapachów, malowanej temperaturą – ciepłem i chłodem, szorstkością i gładzią powierzchni i tego co czujesz pod stopami – krzywizny opadającej ścieżki, nierówności żwirku, miękkości trawy, wilgoci gęstwiny. To, co jest oczywiste dla niewidomych a co my odbieramy podświadomie. Piszę wreszcie o scenariuszu właśnie „napięć emocjonalnych”. A więc o tym – że w jednym miejscu np. chcesz wędrowca olśnić, a w innym zaskoczyć, a może jeszcze w innym miejscu chcesz go uspokoić błogim obrazkiem. A może dać mu czas na kontemplację, albo na chwilę lenistwa, albo kiedy stawiasz go w trudnej sytuacji podjęcia decyzji bo jedna droga jest piękniejsza od drugiej lecz trzecia jest jeszcze bardziej fascynująca. O scenariuszu piszę nie dla studentów, jak sądzi Tadeusz (Tadeuszu! tu gdzie mieszkam i żyję nie ma uczelni i studentów. Tutaj nawet do najbliższej szkoły podstawowej jest 3 km przez las.), ale dla ludzi, którzy chcą w ogrodzie zapomnieć o codzienności i pragną zagłębić się w ten swoisty kosmos. Być może dla niektórych jest to grafomańskie wodolejstwo. Lecz dla mnie jest to próba (może kiepska literacko) przełożenia tajemnicy dobrego ogrodu, a ściślej mówiąc dobrego projektu ogrodu, na czytelny język i zrozumiały warsztat. Gdyż tak jak malarz posiada swój warsztat złożony z bogactwa technik i różnych „chwytów” malarskich, po to aby uzyskać zamierzony emocjonalny efekt obrazu, a muzyk – warsztat muzyczny, na który składają się różne techniczne umiejętności dobierania, zestawiania i komponowania dźwięków, po to aby zagrać w sposób, który trafi do serca, tak warsztatem ogrodnika jest niewątpliwie materia biologiczna. Ale w moim przekonaniu jest nią także, bez wątpienia, umiejętność operowania tymi elementami przestrzeni, o których tu piszę od pół godziny.
Patrzę na Japończyków i podziwiam ich za to właśnie. Za „scenariusz”, za „rozkład napięć emocjonalnych” za wyobraźnię w wymyśleniu przestrzeni - nie wtedy gdy rośliny mają już po trzydzieści lat i wtedy wszystko widać jak na dłoni i zastanawiamy się „co by tu ciąć i jak poprawić tę alejkę aby uzyskać to coś” (co oczywiście zawsze możemy zrobić i nie ma w tym niczego złego…) - ale właśnie za wyobraźnię w wymyśleniu przestrzeni przed założeniem ogrodu. Podziwiam Japończyków, ale miewam wątpliwości (podobnie jak i Ty Pawle, gdy kwestionujesz skały na mazowieckich równinach - i masz rację) – czy ogród japoński, to jest to na czym powinniśmy się wzorować. Dlatego moim idolem jest James Pulham, który umiał uzyskać ten efekt ale w bardzo europejski sposób. Wydaje mi się (Tylko mi się wydaje!. Czy zostanę za to skrytykowany?), że to jest droga dla nas. Szkoda, że jego twórczość jest tak mało spopularyzowana.
Czy to, że większość polskich ogrodów – „z różnorodnością i bogactwem kwiatów, te klomby, ten różanecznik to jest TO COŚ, bo wśród milionów pięknych ogrodów to jest MÓJ OGRÓD, który oswoiłam i pielęgnowałam i kocham go tak, jak Mały Książę wśród tysięcy róż kochał swoją jedną różę” – jest właśnie takich: kochanych, wypracowanych, i bardzo szczerych. Czy to zwalnia nas od tego abyśmy umieli patrzeć na nie z szerszej perspektywy? A może rację ma Tadeusz mówiąc, że jesteśmy niepotrzebni. Wszak zdrowi lekarza nie potrzebują.
A zatem Pawle proponuję jeszcze raz uważnie przeczytać mój tekst i spokojnie porozmawiać. Poważnie. Jak było w nagłówku tematu.
Wszystkich serdecznie pozdrawiam. Szczególnie tych, którzy kochają swój ogród jak Mały Ksiażę - różę. Muszę przyznać, że ja takiego ogrodu jak Wy jeszcze się nie dorobiłem i szczerze Wam tego zazdroszczę.
JC
JC
hmmm, postaram się krótko, bo długie teksty trochę zniechęcają.
Skałorób w zasadzie napisał w treści to, co mnie się w głowie gdzieś tam snuło w momencie, gdy stanęłam na swojej działce w komosie i ostach po pas. Naoglądałam się za dużo programów o ogrodach w Domo, naczytałam książek. Rozmawiałam z projektantami, zamówiłam konsultacje. Życie zweryfikowało moje poglądy. Ograniczenia finansowe sprowadziły na ziemię, obserwacja najbardziej nawet pospolitych roślin w ogródku nauczyła pokory wobec przyrody i takiej miłości do zielonego, że tego nie da się opisać. Ideałem byłoby mieć 2 ogrody! Jeden do kontemplacji klimatu, medytacji na żwirowych poletkach, podziwiania gry światłocieni, zachwycania się przestrzenią. A drugi taki swój, do kochania róż, głaskania jodeł, pielenia warzywnika, do pękania z dumy z własnego kompostu, podglądania pękających pąków brzóz, czekania na kwitnienie różaneczników, wysadzania tulipanów gdzie popadnie, dokupowania wciąż nowych dalii do kolekcji, wściubiania nosa w maciejkę... Tego nie zaproponował mi żaden projektant ogrodów, za to ceny nie do przyjęcia za tzw. projekt nasadzeń, które standardowo są wszędzie (trawniczek, żywopłot, iglaki, liściaki, krzewy, wypełnienia, duże z tyłu, małe z przodu). Architektów przestrzeni jak na lekarstwo. Ceny z kosmosu, terminy realizacji nie do zdobycia. A i tak nie wiem, czy nie czułabym się jak w muzeum ze sztuką, czekając jeszcze długie lata na dorośnięcie roślin. Idea współgrania z krajobrazem szczytna zapewne, ale cóż kiedy krajobraz do bani.
Chyba już gdzieś popełniłam podobny post ale nie mogę się powstrzymać, żeby nie powiedzieć: jakie to szczęście mieć swój kawałek zieleni i patrzeć jak rośnie...
Pozdrawiam
E.
Skałorób w zasadzie napisał w treści to, co mnie się w głowie gdzieś tam snuło w momencie, gdy stanęłam na swojej działce w komosie i ostach po pas. Naoglądałam się za dużo programów o ogrodach w Domo, naczytałam książek. Rozmawiałam z projektantami, zamówiłam konsultacje. Życie zweryfikowało moje poglądy. Ograniczenia finansowe sprowadziły na ziemię, obserwacja najbardziej nawet pospolitych roślin w ogródku nauczyła pokory wobec przyrody i takiej miłości do zielonego, że tego nie da się opisać. Ideałem byłoby mieć 2 ogrody! Jeden do kontemplacji klimatu, medytacji na żwirowych poletkach, podziwiania gry światłocieni, zachwycania się przestrzenią. A drugi taki swój, do kochania róż, głaskania jodeł, pielenia warzywnika, do pękania z dumy z własnego kompostu, podglądania pękających pąków brzóz, czekania na kwitnienie różaneczników, wysadzania tulipanów gdzie popadnie, dokupowania wciąż nowych dalii do kolekcji, wściubiania nosa w maciejkę... Tego nie zaproponował mi żaden projektant ogrodów, za to ceny nie do przyjęcia za tzw. projekt nasadzeń, które standardowo są wszędzie (trawniczek, żywopłot, iglaki, liściaki, krzewy, wypełnienia, duże z tyłu, małe z przodu). Architektów przestrzeni jak na lekarstwo. Ceny z kosmosu, terminy realizacji nie do zdobycia. A i tak nie wiem, czy nie czułabym się jak w muzeum ze sztuką, czekając jeszcze długie lata na dorośnięcie roślin. Idea współgrania z krajobrazem szczytna zapewne, ale cóż kiedy krajobraz do bani.
Chyba już gdzieś popełniłam podobny post ale nie mogę się powstrzymać, żeby nie powiedzieć: jakie to szczęście mieć swój kawałek zieleni i patrzeć jak rośnie...
Pozdrawiam
E.
Ach przepraszam, ale się nakręciłam i jeszcze chciałam coś dodać. Wszystko zależy od tego, do czego coś ma być. I bardzo pięknie, jeśli ktoś chce natchnienia, kontemplacji przestrzeni, napawania się atmosferą. Ogród do podziwiania i do wyzwalania własnych emocji. Kto inny chce żyć razem z ogrodem, tworzyć go, identyfikować się z nim przez taką formę, która jest odzwierciedleniem jego własnych przeżyć i upodobań. Właśnie tak to widzę, mogę dążyć do ideału i harmonii w przestrzeni, ale czasem jestem bałaganiarą i tak mam w ogródku. Ale rośliny mnie uczą, nie tylko cierpliwości.... Dalej nie będę, bo robi się patetycznie i banalnie. Chodziło mi o to, żeby nie tylko zmieniać ten nasz kawałek ziemi na użytek własnych przyjemności, ale tez zmieniać siebie.
-
- 0p - Nowonarodzony
- Posty: 4
- Od: 7 lip 2012, o 15:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: O przestrzeniach, ogrodach i skałach bardzo poważnie.....!!!
A ja właśnie szukam takiego skałoroba .Mam niewielką pracę na początek i chciałbym nawiązać kontakt
-
- 0p - Nowonarodzony
- Posty: 4
- Od: 14 lut 2013, o 13:33
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Re: O przestrzeniach, ogrodach i skałach bardzo poważnie.....!!!
Bardzo się cieszę, że skałorób poruszył kwestię przestrzeni w ogrodzie. Dla mnie dobry projekt ogrodu do niedawna kojarzył się przede wszystkim z odpowiednim doborem roślin. Jednak mimo całej staranności wkładanej w każdy projekt, czegoś na końcu pracy mi w moich projektach brakuje. Być może to problem przestrzeni, a raczej tego, że do tej pory nie myślałam o przestrzeni. Nie zastanawiałam się nad emocjami w ogrodzie. Kolory, zapachy, dźwięki - owszem. Ale emocje...nie. Poruszył mnie ten pierwszy post skałoroba. Bardzo chciałabym wiedzieć w jak sposób tworzyć emocje w ogrodzie? Jak kierować ścieżki w różne emocje? Czy strony świata: północ, południe, wschód, zachód - mają wpływ na emocje? Może mogą pomóc w kształtowaniu "scenariusza napięć emocjonalnych", skoro północ to cień, chłód i ciemność, a południe to słońce, ciepło i jasność? Co jeszcze może pomóc w kształtowaniu napięć emocjonalnych?
Proszę o podpowiedzi. Może ktoś zna dobrą literaturę, którą warto zgłębić, żeby odkryć ten niezgłębiony temat?
P.S. "Inteligencję emocjonalną" i inne tego rodzaju pozycje książkowe posiadam, ale nie o to idzie, prawda?
Pierwiosnka
Proszę o podpowiedzi. Może ktoś zna dobrą literaturę, którą warto zgłębić, żeby odkryć ten niezgłębiony temat?
P.S. "Inteligencję emocjonalną" i inne tego rodzaju pozycje książkowe posiadam, ale nie o to idzie, prawda?
Pierwiosnka